- VIDA! - krzyknęłam i gwałtownie usiadłam na łóżku. Czułam, że byłam cała mokra od potu. Położyłam rękę na czole i opadłam z powrotem na poduszkę.
Od czasu nagłej śmierci mojej siostry co noc śnią mi się koszmary. Za każdym razem widzę moment wypadku, tak jakbym była jego naocznym świadkiem, chociaż wcale mnie wtedy tam nie było. Poczułam, że po policzku płynie mi łza. Cholernie mi jej brakowało. Była moją najlepszą przyjaciółką i najbliższą mi osobą. Zaczęłam głośno płakać, a wspomnienia uderzyły we mnie jak tona cegieł.
Siedziałyśmy wszystkie trzy na werandzie i piłyśmy zieloną herbatę. Właśnie był zachód słońca i Vida uparła się, żeby koniecznie go zobaczyć. Był naprawdę piękny, a z werandy naszej babci był idealny widok, który rozpościerał się prosto na morze.
- To prawda, że Iskry Życia tworzą się podczas Zachodu Słońca raz w roku? - zapytała nagle Vida, a ja przewróciłam oczami.
Och, czemu ona musi być taka dziecinna. Jest starsza ode mnie o całe 3 lata, a od czasu naszego przyjazdu mówi tylko o tym. To przecież tylko bajki.
- Tak. - odpowiedziała babcia. - To piękne prawda? - dodała.
- Cudowne! Myślisz, że to ten Zachód Słońca, babciu? - jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Vida była tak zafascynowana.
- Nie sądzę Vido.
Przysłuchiwałam się ich rozmowie w zdumieniu. Vida może ma bujną wyobraźnię, ale babcia? Kolejny raz przewróciłam oczami. Cholera, ale mam ochotę zapalić.
- Elen, czemu nic nie mówisz? Jak myślisz, kiedy będzie ten właściwy Zachód Słońca? - odezwała się do mnie moja siostra.
- Myślę, że takie bajki są dobre dla małych dzieci, a nie dla dwudziestojednoletniej dziewczyny, siostrzyczko. Powinnaś zejść na ziemię i przestać ciągle gadać o tych bzdurach. To tylko bajki.
- Elen! - usłyszałam głos babci.
- No co? - rozłożyłam ręce.
- Daj spokój babciu. Nie musi w to wierzyć jeśli nie chce, to jej sprawa. Ale, żebyś się nie zdziwiła siostrzyczko, że te – zrobiła cudzysłów w powietrzu– bajki jak to określiłaś okażą się prawdą. - powiedziała wstając z krzesła.
- Jestem od ciebie młodsza, a wydaje mi się, że jestem bardziej rozsądna niż ty Vido! - ja również wstałam.
- Dlaczego musisz być takim niedowiarkiem?! Nie możesz choć raz odrzucić na bok całą rzeczywistość i uwierzyć? - wyrzuciła ręce w powietrze i coraz bardziej podniosła głos.
- Dziewczynki! - krzyknęła babcia, ale żadna z nas nie zwróciła na to uwagi.
Czemu wtedy tak się pokłóciłyśmy? Do tego o takie głupstwo jakim były historyjki babci. Przekręciłam się na bok i schowałam twarz w poduszkę. Teraz dla niej mogę uwierzyć we wszystko, nawet w te Iskry, tylko po to, żeby wróciła. Chciałabym mieć ją teraz przy sobie. Po jej śmierci wiele się w naszym domu zmieniło. Rodzice zupełnie nie zwracają na mnie uwagi, na siebie zresztą też nie. Mama całymi dniami albo płacze, albo patrzy na zdjęcia Vidy, a tata ucieka do pracy. A ja? Ja więcej czasu spędzam poza domem niż w domu.
Tej nocy już raczej nie usnę, pomyślałam i spojrzałam na zegar w telefonie, 4:13.
Cholera.
Położyłam się na plecach i patrzyłam w sufit. Nagle usłyszałam jakieś hałasy i głosy. Mama? Co ona robi o tej godzinie? Wstałam z łożka i powoli zakradłam się do drzwi mojego pokoju i delikatnie je uchyliłam.
- Uważaj z tymi pudłami Richard! - szepnęła przez zęby.
Richard to mój ojciec. Jakie pudła?!
- Nie możemy jej poprostu powiedzieć? Jest już dorosła, Amando! - odparł ojciec.
- Nie. I mów ciszej bo ją obudzisz.
- Dlaczego?
- Tyle się ostatnio działo, umarła Vida a sam wiesz jak bardzo blisko ze sobą były. Dla Elen to było by już za dużo.
Ach, tak? Teraz się o mnie martwi? A wcześniej wolała użalać się nad sobą niż być ze mną gdy jej potrzebowałam?
- Richard! - usłyszałam krzyk mojej matki a potem łoskot.
Rzuciłam się biegiem na łóżko i zakryłam twarz kołdrą.
- Cholera jasna, mówiłam ci żebyś uważał z tymi pudłami! Poczekaj tu, pójdę zobaczyć co z Elen. - Amanda Levomares miała nerwy ze stali, nigdy nie krzyczała, więc jaki miała powód aby zrobić to teraz? Zawartość tych pudeł - cokolwiek to było - musi być naprawdę cenna dla mojej matki, że zdecydowała się taszczyć je niewiadomo skąd o 4 nad ranem.
Serce waliło mi jak nigdy i musiałam uspokoić oddech. Moja mama naprawdę musi myśleć, że śpie. Wdech, wydech, wdech, wydech. Oddychaj Elen, oddychaj. Powoli i spokojnie.
Liczłam jej kroki, aż w końcu usłyszałam szczęk otwieranych drzwi i do pokoju wpadła smuga jasnego światła. Chwilę potem drzwi się zamknęły, a ja odczekałam jeszcze kilka sekund i głośno wypuściłam powietrze z płuc. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam wstrzymywać oddech. Słyszałam jeszcze głosy moich rodziców, ale nie miałam już ochoty wstawać z łóżka, musiałam wszystko przemyśleć. Jeszcze nigdy nie pomyślałam, że moja rodzina może mieć jakieś mroczne sekrety, o których nie wiem a tu proszę!
Zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy przeniosłam się do Krainy Morfeusza.
***
Następnego dnia moja mama zachowywała się normalnie, no jeśli mówiąc normalnie mam na myśli całkowite olewanie mnie to tak, była całkowicie normalna. Tata jak zwykle był w pracy.
Kiedy zeszłam do kuchni mama prawie mnie nie zauważyła, dopiero kiedy zawołałam ją, łaskawie zwróciła na mnie swoją uwagę.
- Przepraszam skarbie, zamyśliłam się. - powiedziała i uśmiechnęła się krzywo. - Kawy?
- Nie, dziękuję. Może jeszcze nie zauważyłaś ale ja nie piję kawy. - odparłam i wyciągnęłam sok pomarańczowy z lodówki.
- Racja kochanie. To Vida.... - urwała zdanie.
Czy ona myśli, że wypowiedzenie imienia mojej siostry sprawi, że od razu zacznę płakać?
- Tak, Vida piła kawę - syknęłam - Nie musisz urywać zdań mamo.
Z jej twarzy zniknął uśmiech i sciągnęła brwi. Dopiłam sok i opuściłam pomieszczenie, miałam jej już dość.
- Elen! - usłyszałam moją matkę. Zatrzymałam się w połowie schodów na górę, ale nie zawróciłam - Jadę na zakupy, wybierzesz się ze mną?
Jeszcze czego, pomyślałam i ruszyłam na górę.
Piętnaście minut później usłyszałam szczęk zamka i odgłos odpalanego samochodu. Teraz mam okazję, żeby poszukać tych pudeł. Gdziekolwiek są.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam do piwnicy, ponieważ tam zawsze trzymaliśmy stare graty i różne pudła.
Spędziłam tam chyba z pół godziny, ale znalazłam tylko stare ubrania, zabawki i mnóstwo mysich kup.
Fuj.
Gdybym była swoją mamą gdzie schowałabym pudła tak, żeby moja córka ich nie znalazła? Napewno tam gdzie bałam się wchodzić. Strych, pomyślałam i od razu przeszły mnie ciarki. Nie wchodziłam tam od czasu gdy miałam 8 lat. Byłyśmy wtedy dziećmi i razem z Vidą bawiłyśmy się na strychu. Pokłóciłyśmy się wtedy o coś i Vida mnie tam zamknęła. Siedziałam tam dwie godziny i przez cały czas płakałam ze strachu. Były tam bowiem nietoperze, a wcześniej siostra powiedziała mi, że to latające wampiry. Jednak teraz musiałam przełamać strach.
Ostrożnie wyciągnęłam drabinę i powoli weszłam na górę. Było tam strasznie ciemno więc wymacałam na ścianie włącznik i nareszcie zrobiło się jasno. Przez okno dachowe sączyła się smuga światła więc podeszłam do niego i je otworzyłam wpuszczając do środka trochę świeżego powietrza.
Rozejrzałam się dookoła i ogarnęłam wszystko wzrokiem. Interesowały mnie pudła, których było tu od groma. A więc czeka mnie mnóstwo szukania, pomyślałam i westchnęłam głośno.
Odgarnęłam z czoła kosmyk włosów i otrzepałam ręce z kurzu. Jak na razie nie znalazłam nic co by mnie satysfakcjonowało. Same pamiętki z czasów dzieciństwa i ze szkoły. Już miałam zejść na dół kiedy mój wzrok przykóło pudełko na samym koncu pod ścianą. Czyżby to było to czego szukam? Podbiegłam tam i chwyciłam je. Na wierzchu była napisana data i inicjały, których nie znałam. Otworzyłam je i zajrzałam do środka. Były tam jakieś papiery, koperty i zdjęcia. Przejrzałam je pobierznie i stwierdziłam, że na niektórych jestem ja. Właśnie miałam otwórzyć pierwszą z brzegu kopertę kiedy usłyszałam, że ktoś wszedł do domu.
- Elen! Wróciłam!
Cholera!
______
A jednak jest dziś. A co!
Oczywiście temat magii jest podstawą tego opowiadania, ale rozkręcam się powoli. Nie miejcie mi tego za złe. Próbuję ogarnąć blogspota i dodać karty typu. Fabuła, Bohaterowie, ale podobno coś się dzieje z blogspotem i nie pokazuje się :c No cóż, mam nadzieję, że będziecie wpadać tu częściej. Komentujcie skarby <3 ily
xoxo
Amidala